Nie umiem robić zdjęć. Nie znam się na tych wszystkich technicznych parametrach, nie mam porządnego aparatu, nie ustawiam światła ani kompozycji. Nasz dom fotografuję zawsze w biegu, najczęściej rano, pięć minut przed wyjściem do pracy, kiedy dzienne światło wpada przez okna. Właściwie cała moja wiedza o fotografii ogranicza się do jednej zasady: naturalne światło - OK, żarówki - nie OK.
Teoretycznie wiem, że trzeba troszkę oszukać, ulepszyć rzeczywistość. Coś poprzestawiać, zebrać szpargały, ustawić wazon z kwiatami (dziwnym trafem wszystkie blogerki zawsze mają świeże kwiaty w domu) albo dodać kompozycję ze starannie wybranych albumów o modzie i wnętrzach (najlepiej na stoliku kawowym).
Na moich zdjęciach, nasz dom jest dokładnie taki, jaki jest. Trudno.
Pa!