Jaka zatem jest ta wyczekiwana, pierwsza kolekcja H&M Home? Chciałam, żeby tytuł mówił wszystko (nigdy nie byłam dobra w budowaniu napięcia:-)), ale w rezultacie niewiele wyjaśnia. Sama nie wiem. Trudno powiedzieć coś konkretnego o samej kolekcji, bo to głównie dodatki i duuużo tekstyliów. No ale w końcu H&M to firma odzieżowa, więc to było do przewidzenia. Ogromny plus za stylizacje i zdjęcia - są nastrojowe, tworzą klimat, już świąteczny zresztą (w październiku?!).
To niewątpliwie kolekcja bardzo spójna w swojej róznorodności - nawiązująca do stylu boho, trochę rustykalna, trochę industrialna, w modnej ostatnio stylistyce vintage. To są rzeczy uniwersalne w tym sensie, że moglibyśmy je zobaczyć zarówno w mieszkaniu Duńczyka, Nowojorczyka jak i Warszawiaka, jakby poza czasem i poza konkretnym miejscem. H&M doskonale wie, co jest grane - umiejętnie żongluje fakturami i wzorami, miesza czasy i style, pokazuje dokładnie wyreżyserowaną niedbałość. Ale, o dziwo, to działa. Nie ma zgrzytu, nie czuje się w tym (aż takiej) sztuczności (żyjemy przecież w "oszukańczych" czasach, w których nowe udaje stare i zużyte a niedbałość jest dokładnie wyreżyserowana). Mamy więc metal i stare drewno, len, cekiny i futro, złoto i cynową blachę. W stylizacjach zaskakują lniane szarości połączone z błyszczącą miedzią cekinów, futrzane poduchy rzucone niedbale na skórzaną kanapę, motywy zwierzęce i elementy jakby żywcem przeniesione z poprzedniej epoki.
H&M Home [źródło]
boska.pl
boska.pl
Te rzeczy najbardziej zwróciły moja uwagę. Nie wiem, jak jest z jakością, ale o tym na pewno Was poinformuję wkrótce:-) A Wy macie swoich faworytów?
wszystkie zdjęcia H&M Home [źródło]
Pa!