niedziela, 26 maja 2013

Boho vs. beduińsko

Czy istnieje słowo: "beduińsko"? Jako przymiotnik od "Beduin" oczywiście. Nie mam pojęcia. To mieszkanie jest trochę w klimacie boho a trochę beduińskim własnie. Czyż nie piękne?

pinterst.com

sobota, 25 maja 2013

dwa słowa

Eva Rubinstein. Polka, choć urodzona w Buenos Aires. Córka pianisty (tak tak, TEGO Rubinsteina), jedna z najbardziej cenionych fotografek w Nowym Jorku. Dla mnie czysty GENIUSZ fotografii wnętrz. Dlatego:







www.mocp.org

Dobranoc!


czwartek, 23 maja 2013

art in da house

Czy sztuka w domu jest ważna? Czy warto kupować prace nieznanych artystów narażając się na krytykę, że kupujemy badziewie? A może uznać, że skoro nie stać nas na Picassa czy Vermeera to już nie ma co się wychylać i trzeba być wiernym reprodukcjom, kupowanym na metry w sklepach z plakatami?
Tutaj pojawiają się odwieczne pytania: Co to właściwie jest ta sztuka? i jeszcze: Czy sztuka to dla każdego to samo? Niestety nie odpowiem na żadne z powyższych. Mogę jedynie powiedzieć, że sztukę a) należy kupować (zwłaszcza tych młodych artystów, np. umierających z głodu absolwentów ASP) oraz b) sztukę trzeba pokazywać (ZWŁASZCZA w domu, chociaż można też spróbować powiesić co nieco nad swoim biurkiem, jeśli mamy wystarczająco dużo miejsca w boksie na tzw. open space). 
Dlaczego kupować sztukę? Oprócz względów oczywistych, takich jak szacunek wśród znajomych i walory inwestycyjne (może się przecież okazać, że ten obraz, który kupiliśmy od studenta o pseudonimie Tycjan09 na allegro za kilka lat będzie wart majątek) dochodzą jeszcze względy ESTETYCZNE. Bo w sumie chodzi o to, żeby otaczać się w domu rzeczami, które NAM sie podobają (dodatkową zaletą będzie to, że nie posiada ich co druga osoba mieszkająca w naszym bloku). 
A poniżej przykłady na to, co sztuka może zrobić z wnętrzem. Jak widać DUŻO MOŻE:-)


powyższe: scandinavianretreat.blogspot.com

pinterest.com

pinterest.com

pinterest.com



I co? Kupować sztukę? Ciekawa jestem Waszych opinii:-)

Pa!

wtorek, 21 maja 2013

czynnik ludzki

Zastanawiacie sie czasem co sprawia, że niektóre wnętrza przykuwają Waszą uwagę, a inne nie? No właśnie... Czasami wpadają mi w oko zupełnie niepozorne mieszkania, a te niezwykle starannie urządzone  dla odmiany nie robią na mnie żadnego wrażenia. Zastanawiam sie nad tym już od dłuższego czasu i muszę z bólem serca stwierdzić, że nie mam pojęcia. Być może decyduje o tym tzw. CZYNNIK LUDZKI? Według mojej teorii, to właśnie mieszkańcy przekazują wnętrzom część swojej osobowości.  Mają oni przecież swoje przyzwyczajenia i one w jakiś sposób przesiąkają ściany ich domów. Bo ktoś na przykład przechowuje buty na półkach z książkami, ktoś inny wiesza na ścianie kolekcję starej porcelany albo używa drabiny do... przechowywania magazynów. Wszystko to, co lubimy, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, ogólnie mówiąc - jak żyjemy staje sie częścią naszych wnętrz. Może dlatego na pierwszy rzut oka można rozpoznać pięknie wystylizowane wnętrza, które - mimo konsekwentnie dobranych kolorów i świetnych, przemyślanych dodatków są jakby martwe - pozbawione indywidualizmu, bez krzty życia.
Bądźmy zatem odważniejsi w urządzaniu naszych domów i mieszkań! Tak tak, mówię też do siebie, chociaż mi dla odmiany przydałoby się trochę więcej pokory i tchórzostwa. Gdybym miała trochę jednego albo drugiego nie wymieniałabym po raz trzeci w ciągu siedmiu miesięcy zasłon w pokoju (no comment:-)).
Dzisiaj zatem pokazuję KONTRASTY. Czyli najłatwiejszy sposób na uzewnętrznienie naszego charakteru we wnętrzu.Nie będą to jednak bardzo popularne dzisiaj miksy starego z nowym, ale raczej zaskakujące pomysły, które sprawiają, żę wnętrze jest badziej "nasze".
Enjoy!
1. Czarne z białym i stare z nowym - a kto powiedział, że skrzynie po jabłkach nie nadają się na półki? Plus ogromna lampa niczym księżyc na tle nocnego nieba (w tej roli czarna ściana)


Prawdziwy majstersztyk - surowość ceglanej ściany doprawiona szlachetnym złotem, którego nikt by się nie spodziewał w tym towarzystwie.


Karmelowy fotel pod turkusowym niebem i mamyn kącik dla niegrzecznego czytelnika gardzącego półkami.


Prosty sposób na oszłamaijący efekt? TAPETA w szałowy wzór. Na jej tle wszystko wygląda dobrze.


I moja ulubiona propozycja: dostojna antyczna kolumna jako... podpórka na książki. Kto Ci zabroni? 

wszystkie zdjęcia: houzz.com

niedziela, 12 maja 2013

niedzielna nuda oraz przydomowy ogródek w wersji mini

Dzisiaj większość dnia minęła mi tak:


"Sztuka życia dla mężczyzn" napisana do spółki przez Twardocha i Bociąga jest po prostu GENIALNA. Dowód poniżej:


Zatem hmmm... Książka niekoniecznie jest dla mężczyzn, ale babkom polecam GORĄCO :D
To tyle jeśli chodzi o książki. 
Przejdźmy gładko do wspomnianego w tytule nienjeszego posta ogródka. 
Oto ogródek przydomowy w wersji mini, specjalnie dla mieszkańców uroczych osiedli na warszawskich Młocinach:

Rzodkiewka zaczyna powoli zaczyna pokazywać charakterek:


Mięta i czosnek:


Oraz bohater dzisiejszego odcinak: warzywno-ziołowy gródek, czyli rukola, szczypiorek, bazylia i melisa, które świetnie się czują w dużej donicy z Ikea.
To naprawdę luksus móc wyskoczyć po świeży szczypiorek do ogródka, nawet jeśli ten ogródek mieści się na balkonie:-)



I niebieska ściana. Niezbędna, żeby zasłonić się choć trochę przed sąsiadami i móc bezkarnie wyjść na własny balkon niekompletnie ubranym:



No i wreszcie coś wyrosło z cebulek, które posadziłam kilka tygodni temu. A już straciłam nadzieję:


Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wyjść z kocykiem na balkon, położyć się na leżaku i mieć wszystko w dupie. 
I przy okazji, korci mnie, żeby przeprowadzić mała ankietę:-) A zatem:
CO LUBICIE ROBIĆ NA BALKONIE?
Mile widziane również odpowiedzi niecenzuralne:-)
Pa!




piątek, 10 maja 2013

już pora

zrobić porządek na ścianie telewizorowej.







I.... tamtadatam! Mój ulubiony pomysł:

wszystkie zdjęcia: pinterest.com

Obrazy poustawiane na szafce nadają wnętrzu artystycznego klimatu. Stwarzają wrażenie lekkiej niedbałości, jakby ktoś od niechcenia umieścił je akurat w tym miejscu. Nie są powieszone na ścianie, więc można je dowolnie zmieniać i przestawiać. Nie wspominajć już o tym, że pomogą mi POUKRYWAĆ KABLE:-)
No to teraz muszę tylko znaleźć odpowiednie obrazy.
Trzymajcie kciuki!

środa, 8 maja 2013

nowa obsesja

Odkąd szafa i rubin zdradziła mi nazwę krzeseł, których zdjęcie wrzuciłam wczoraj na bloga, a które to zalegają na naszym strychu (a raczej strychu moich rodziców) od LAT, zapragnęłam ich jeszcze bardziej:-) WINDSOR CHAIR - już sama nazwa przywołuje miłe skojarzenia z czymś starym (baaaaardzo starym) i dostojnym. Takie właśnie są te krzesła. Na pierwszy rzut oka wręcz brzydkie, babcine. Ale gdy im się bliżej przyjrzeć......







  

Ciekawie wyglądają nawet ze stołem z lat 50. Zadziwiające zwłaszcza, że - jeśli wierzyć wikipedii - powstało w XVI wieku (!!!). CUDEŃKO!                                       


wszystkie zdjęcia: houzz.com

Problemem jest to, że są dość niskie (poprosiłam mamę o zdalne wymierzenie:-)). Wysokość siedziska to 43 cm. Standardowe krzesła mają 45cm.... Myślicie, że siedzisko na gąbce załatwi sprawę?
Pomocy!

wtorek, 7 maja 2013

zakupowe dylematy

 No właśnie a propos zakupów, które?


               vs

                        ikea.pl, 99 zł                                                                                                                         strych, 0 zł

no nic się nie dzieje

oprócz tego, że zdecydowałam się wreszcie pozbyć z balkonu trupków cyprysa, wrzosów i bluszczu. Dałam im szansę, żeby nie było - dostały czas do końca weekendu majowego. Nic się nie ruszyło, więc dzisiaj nastąpił ich koniec.
Niejako przy okazji nastąpił też koniec mojej weny mieszkaniowej. Na dysku czekają jeszcze zdjęcia japońskich mieszkań, zasłony nadal nie zmienione, krzeseł do jadalni brak, toaletka po Cioci nie odrestaurowana, zasłona w sypialni nie istnieje jeszcze nawet w mojej wyobraźni. No więc tak. Niby wiosna, a w mojej głowie środek zimy.
I zastanawiam się nad kupnem tego:

allegro.pl

Lub tego:

allegro.pl

Bo chciałabym z tym zrobić to:

google.pl

Jeszcze nie wiem, gdzie to postawić i do czego własciwie służy, ale co mi tam.
Czy Wy też zamieniłyście się w chodzące bezmyślne zombie?
Ależ to było seksistowskie pytanie. Być może wród moich czytelników znadują się też mężczyźni. A więc jeszcze raz:
Czy Wy też zamieniliście/zamieniłyście się w chodzące bezmyślne zombie?