środa, 31 października 2012

przesada

Na początku uprzedzam. Dzisiaj będzie refleksja.
Zawsze myślałam, że najważniejszym miejscem w moim nowym domu będzie garderoba. Wielka, przestronna GARDEROBA, pełna malutkich ślicznych pudełeczek i tych większych, opasanych czerwonymi wstęgami pudeł, kryjących w sobie wszystkie moje buty, kapelusze, pierścionki, wisiory i inne skarby. Na przykład taka, tylko większa:

 
 Albo taka, tylko z większą ilością półek na buty:

via: google images

Marzyłam o miejscu, w którym moje ubrania doczekają sie godnego, wygodnego życia, rozwieszone równiutko dookoła stylowego szezlonga (szezlongu?), na którym, odziana jedynie w koronki, będę prężyć swe opalone ciało wybierając "ałtfit' na pełen fascynujących przygód dzień. Wyobrażałam sobie te rzędy wieszaków, półek, szufladek porządkujących wszechobecny chaos panujący w mojej szafie i w mojej głowie.
No właśnie. Szlag to wszystko trafił.
Oczywiście nie muszę dodawać, że w naszym 49-metrowym M-2 NIE MA i raczej nie bedzie miejsca na garderobę (no chyba, że bym sie pozbyła Pe. i wykorzystała niecnie część jego przestrzeni życiowej na moje piękne ubranka). Otóż nie ma i nie bedzie. Co wiecej, nagle sie okazało, że garderoba nie jest mi potrzebna. Kapeluszy nie noszę, bo się wstydzę więc (chociaż mam kilka fajnych okazów), leżą sobie potulnie w szafie i czekają aż zodważnieję. Wisiory i bransolety (jeśli już zdołam kupić coś ciekawego) gubię nieustannie. Dawno już też pożegnałam swoje marzenia o noszeniu wysokich obcasów (i co za tym idzie kupowaniu ubrań, które tylko do wyskoich obsaców można nosić), więc moja kolekcja butów uszczupliła sie o kilka par nie noszonych nigdy szpilek/botków z futerkiem (taaaaaa) i innych wysokich wynalazków. Przy okazji przeprowadzki pozbyłam sie mnóstwa ciuchów i mnóstwa dylematów. No bo po co marnować miejsce na ubrania, których NIE LUBIĘ? Nie ukrywam, że dużą inspiracją w tej małej rewolucji ubraniowej, wymuszonej trochę przez małą ilość przestrzeni życiowej był dla mnie blog ukochanej Styledigger, której filozofia ubraniowa bardzo mi odpowiada. Dosyć kupowania ubrań, które są "prawie takie, jak chciałabym mieć" i upychania ich w pawlaczach szaf wnekowych!
I kto by pomyslał, że skromne warunki mieszkaniowe determinują wybory życiowe :D

P.S. Apropos porządków: muszę sobie kupić tę małą czarną, czuję, że bardzo ułatwi mi życie:

Pa!

wtorek, 16 października 2012

stary stolik spełni sny

No właśnie... marzę o nim od dawna... do tej pory nistety nie znalazłam takiego, który spełniłby dwa warunki: a) posiadałby piękną, nietypową linię oraz b) zmieściłby się do naszego małego kuchnio-pokoju. Jak się okazuje, łatwiej jest znaleźć na allegro to pierwsze, z tym drugim już gorzej.
Kanapa jest szara i dość nowoczesna w formie. Jeden vintage element już mamy - fotel Chierowskiego (któremu już drugi raz zamierzam zmienić obicie i - co gorsze - chyba również kolor drewna). Dywan będzie pasiasty z IKEA ten:
ikea.pl
 
lub ten:

ikea.pl
 
Zostaje niewiele miejsca.... a wszystkie piękne stoliki, które znalazłam na allegro są PIĘKNE ale DUŻE (bardzo).
Zdecydowanie numer jeden. Piękna, pokryta patyną nerka:


Numer dwa z ciekawymi nogami, trochę w stylu art deco:

 

 

Numer trzy: stół jadalny z pięknym  drewnianym blatem z ciekawym układem słojów:

 

 
 


Kusi mnie ten pierwszy, ale dzie ja go postawię....

środa, 10 października 2012

Finding homes is our way of life, czyli jak sprzedać mieszkanie.

No właśnie.... Panuje u nas przekonanie, że jak na sprzedaż, to po co się starać...? Po co odnawiać, dekorować, zmieniać? Pewnie dlatego zdjęcia prezentujące mieszkania wystawione na sprzedaż pełne są smutnych, brudnych, ogołoconych z charakteru wnętrz. Straszą puste i dawno nieodnawiane ściany, gołe podłogi i okna.
A sprzedający się dziwią, że nie mogą sprzedać. A przecież mieszkanie takie tanie i w dodatku duże i przestronne/małe acz klimatyczne. Dlaczegóż więc nabywców brak?
Kiedy zagląda się na tę stronę [klik] od razu widać, że tworzą ją pasjonaci. Że poszukiwanie domów jest ich sposobem na życie. Wystarczy tylko spojrzeć, jakie wnętrza są tu prezentowane i w jaki sposób są prezentowane! Kiedy oglądam zamieszczone tam zdjęcia mam ochotę zamieszkać w KAŻDYM.
A to są przecież mieszkania na sprzedaż. Ktoś włożył ogromnie dużo wysiłku w to, żeby żaden ogladający nie miał ochoty z nich wychodzić.

A oto przykład. Piękne, przestronne wnętrza, jasne i spokojne. Mocnymi akcentami sa meble z lat 50/60 i czarno-białe poduszki na kanapie (na oko to IKEA).




 
 Są dwie rzeczy, które bym zmieniła. Pierwsza to te oto krzesła. Według mnie nijak się mają do klimatu tego wnętrza, są zbyt rustykalne. Stół to chyba ikeowski DOCKSTA. W tle świetne meble kuchenne.




Druga to łazienka - zupełnie bez klimatu, przydałoby sie kilka drozbiagów vintage.


Jeśli zatem Drogi Czytelniku nie możesz sprzedać mieszkania czy domu, zobacz jak to robią inni.

wtorek, 9 października 2012

fotorelacja z frontu walki

Ufff... Jest już po północy, a my dopiero zwlekliśmy się do starego domu z nowego domu. Na ostatnich nogach. I spełniam oto swoją obietnicę sprzed kilku postów. Fotorelacja z pola walki., Było ciężko, ale chyba wygraliśmy. Zresztą, oceńcie sami:
Zaczynamy!
Widok z przedpokoju na salon. Gustowny goły beton na podłodze, minimalistyczne ściany, chłodna paleta barw:


A oto salon w całej okazałości. Jak widać, stylistyka jest bardzo spójna:


Białe? Czarne? Dylematy, dylematy....


Nasz duży (nareszcie!) i czyściutki (jeszcze) balkon:



No i zaczyna się robota. Na pierwszy ogień idzie łazienka. A dokładniej brodzik.


Płytki w kuchni (dokładane 3 razy, z powodu ciągle zmieniającej się koncepcji kuchennych mebli)


Była ścianka działowa, nie ma ścianki działowej. Jakie to proste;-)


Nie mamy jeszcze podłogi, ale już mamy szafkę z IKEA PS:-)


Po czystym balkonie nie ma śladu. Szybko zamienił się w przechowalnię, graciarnię, jadalnię. W dali widać zaczątki ogrodu (tak tak, to ta doniczka z wrzosami;-)).


Szafa w sypialni (narożna - dzisiaj już mogę śmiało powiedzieć, że udany eksperyment):


I kolejny etap. Jak widać, nie jest czyściej:


Ale na balkonie coraz lepiej. Coraz więcej kwiatów:


Proszę Państwa, oto zaczątki KUCHNI:


I zbliżenie na moją ukochaną, wymarzoną, zdobytą przez Pe. VINTAGE LODÓWKĘ:


A teraz tamtaratam! Przenosimy się do (prawie) skończonej łazienki:


Cegła na ścianie, szachownica na podłodze, żółte meble i czarne dodatki:


Żeby nie było zbyt nowojorsko, widoczki z Kuby na ścianie:-)


I wracamy do pokoju - widok z balkonu na kąt kuchenny. Wysoki ciąg roboczy z piekarnikiem od strony pokoju jest biblioteczką:


 I zbliżenie na piekarniko-bibliotekę:


Bibeloty kuchenne:


A tak wygląda cały kąt kuchenny:



I Voila! Tak to na razie wygląda. Już nie mogę się doczekać, kiedy weźmiemy się za sypialnie!!!
:-)



Pragnę!

Emaliowanej lampy przemysłowej HK Living.  Wiem, wiem... mnóstwo tych lamp na blogach, ale cóż mogę poradzić, że są takie C U D O W N E.
Życie nie może być jednak za proste, więc ta cudownośc kosztuje tyle, ile moja kanapa, no ale któż obiecywał, że będzie łatwo...? Lampę wpisuję na listę swoich dizajnerskich "mast hewów".



wszystkie zdjęcia via: www.hkliving.pl

poniedziałek, 8 października 2012

FENOMENalna Skandynawia

Na czym polega fenomen wnętrz w stylu skandynawskim? Dlaczego większość blogów wnętrzarskich pełna jest zdjęć mieszkań tajemniczych Skandynawów? Po wrzuceniu frazy "wnętrza w stylu skandynawskim" w wyszukiwarkę grafiki wyskakuje 99 000 (!!!) wyników. Szok.
Styl skandynawski przyjął się w Polsce szybko a rozprzestrzenia w tempie wprost błyskawicznym. Wszyscy wychwalają, zamieszczają zdjęcia, zachwycają się głośno oraz naśladują na potęgę. No i dobrze.
Mnóstwo można znaleźć definicji stylu skandynawskiego, przykładów i porad jak przenieść go do własnego domu. I tu pojawia się problem. Dlaczego? - zapytasz wierny czytelniku. Otóż dlatego, że TO WCALE NIE JEST TAKIE ŁATWE. Styl skandynawski to nie jest bowiem jedynie styl urządzania wnętrz. TO STYL ŻYCIA. To jasne, przestronne, oszczędne wnętrza. Duże, często niczym nieosłonięte okna. To spokój, przestrzeń (nawet w przypadku małych pomieszczeń - jak oni to robią do cholery?!), cisza, powietrze. To przytulne, miękkie materiały. To szacunek dla tradycji i staroci, które często stanowią najmocniejszy punkt w przestrzeni. To umiłowanie różnorodności i upodobanie do rozkompletowywania. To tworzenie malarskich kompozycji. To pochwała natury i dobrego życia. A tego się nie da skopiować. Ani udawać. To trzeba czuć.

via: google images

www.e-mieszkanie.pl

www.e-mieszkanie.pl

I moje ulubione (ostatnio) piękne, optymistyczne a jednocześnie spokojne mieszkanko:

via: mytrendyhome.blogspot.com

via: mytrendyhome.blogspot.com

via: mytrendyhome.blogspot.com

  
Oczywiście przykładów stylu skandynawskiego jest znacznie więcej (tak na oko ok. 99 000:-)) ale i tak każdy musi znaleźć własny sposób na takie wnętrze. Ja na przykład zamierzam połączyć skandynawski spokój ducha i optymizm z polskim wzornictwem lat 60. Ot co!