poniedziałek, 24 września 2012

dużo się dzieje, a nic nie widać

No właśnie. Od miesiąca moje życie wygląda mniej więcej tak: praca, markety budowlane (tu do wybory: Leroy Merlin, Praktiker, Castorama), nowe mieszkanie, stare mieszkanie, pakowanie, kończenie magisterki. Czasami w odwrotnej kolejności.
Remont prawie skończony (czego oczywiście nie widać na blogu), zdjęcia zrobione (żeby nie było, że o tym nie pomyslałam) ale oczywiście nie wrzucone na bloga, słowem: dużo się dzieje, a nic nie widać.
Z nowinek, pochwalę się, że ZDOBYŁAM moją wymarzoną, cudną, wspaniałą lodówkę Ardo Vintage. W kolorze Zółtym.
Nagle się okaząło, że mamy w domu bardzo dużo żółtego: meble w łazience, stolik pod telewizor IKEA PS (na który czatowałam odkąd kolekcja sie pojawiła i był to nasz pierwszy zakupiony mebel - dosłownie PIERWSZY tzn. mieliśmy jeszcze goły beton na podłodze, a stolik już sobie spokojnie czekał w kąciku:-)), lodówka. A najdziwniejsze jest to, że nigdy nie lubiłam żółtego...
A oto lodówka:
 
Kuchnia będzie (a w zasadzie już prawie jest) biała, oszczędna w formie. Najmocniejszym akcentem będzie lodówka i chabrowa lampa, która zawiśnie nad moim ukochanym stołem DOCKSTA. Na ten właśnie stół już od pół roku czekaja polskie krzesła z bydgoskiej fabryki mebli z lat 50., jedno turkusowe, drugie fioletowe...
Dzisiaj wrzucę zdjęcia. OBIECUJĘ.